środa, 12 września 2012

Morze zawsze szumi tak samo...

Podobno na moim blogu zawitała jesień - nie, żebym miała coś przeciwko tej porze roku - tym bardziej, że jest to jesień w jej najładniejszym wydaniu Babio - Latowym - ale pomyślałam, że mało wakacyjnie u mnie było - na szczęście tylko na blogu. Swego czasu obiecałam, że wrócę jeszcze do tematu nadbałtyckiego - więc z racji, że dziś pogoda za oknem taka sobie - temat jak znalazł to rozchmurzenie choćby nastroju;) Spędziliśmy w tym roku przedłużony weekend w okolicy Lubmin - tam właśnie słuchaliśmy jak morze szumi po niemiecku - i wiecie co - tak jak większość niemiecko-brzmiących słów jest według mnie nie do zaakceptowania - tak morze - może być;) zawsze szukałam okazji by wrzucić tę fotkę- i w końcu mi się udało;P




przepraszam autora, że ukradłam zdjęcie - ale jak wkleiłam linka - to wywalił mi bloga w eter :(

na szczęście wróciłam i już piszę dalej w temacie - czyli wracamy nad piękny niemiecki Bałtyk, ale co ja tam pisać będę - pokażę:

 Ahlbeck






















































































































































































































   


a żeby było lalkowo - to tutaj obiecana Michelle na plaży w Lubmin - jako morska panna wyrzucona na brzeg...


















































     ***





cieplutkie pozdrówka dla wszystkich:)

10 komentarzy:

  1. ja bym do listy motyli dodała japońskie 蝶々 - "chocho" (czytane "ciocio"), też brzmi uroczo :)

    co do niemieckiego - zdążyłam się do niego przyzwyczaić, słuchanie Tokio Hotel robi swoje :D zdjęcia z nad morza prześliczne, to niesamowite, że Bałtyk może być tak piękny!

    OdpowiedzUsuń
  2. Motyle - bombowe ;-), a zdjęcia cudne....

    OdpowiedzUsuń
  3. Niemiecki Bałtyk wydaje mi się znacznie ładniejszy od polskiego... :)
    Za to Michelle zawsze wygląda pięknie!

    OdpowiedzUsuń
  4. Znam ten obrazek z dopiskiem, że po niemiecku każdy wyraz brzmi jak rozkaz rozstrzelania ;)
    Ja w niemieckim zakochałam się za sprawą nauczyciela w ogólniaku, będąc w klasie z rozszerzonym angielskim jako jedyna zdawałam maturę z tego przedmiotu. Od kilku lat mieszkam w Niemczech i język ten słyszę na co dzień, więc mnie słowo motyl nie kojarzy się z Hitlerem ;) Wiele jednak zależy od tego, w jakim rejonie (landzie) się mieszka... Jak Polska ma swoje gwary, tak niemiecki ma różne stopnie "twardości" ;). Młodzi ludzie też mówią inaczej niż ich dziadkowie, bardziej miękko, z wieloma angielskimi zapożyczeniami.
    Ale morze rzeczywiście szumi tak samo ;)
    Michelle wygląda jak morska bogini, widoki też cudowne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście w języku niemieckim też występują gwary, jednak dla obcokrajowca uczącego się języka jako Hochdeutsch - języka literackiego, zauważalna jest przede wszystkim ta różnica w "twardości" :)

      Usuń
  5. Piękne zdjęcia, ale ostatnie NAJNAJNAJ!

    OdpowiedzUsuń
  6. Uśmiałam się z motylka. Topielica wygląda interesująco, czyżby Michelle odgrywała Wandę, co nie chciała Niemca?

    OdpowiedzUsuń
  7. Hello from Spain: I like the photos of the German Baltic Sea. The beach is gorgeous. I also like your Barbie in the water. Thanks for sharing this great day. Keep in touch

    OdpowiedzUsuń