wtorek, 23 października 2012

Barbie Made For Each Other 2006






Zapowiedziana wczoraj rymowanko-zgadywanką 

- znana i lubiana  -


Barbie Made For Each Other #1881




Lalka jest z poziomu GOLD LABEL - co oznacza, że wyprodukowano jej maksymalnie 25 000 szt -




- ja odnoszę wrażenie, że wszystkie trafiły do Polski:) - bo swego czasu większość kolekcjonerów opisywała ją na swoich blogach;)





Więc ja troszkę przypomnę tę uroczą laleczkę- idealną na jesienną porę - bo jej ubranka nie powstydziłaby się nawet Pani Jesień;)


wczoraj było opisowo, więc dziś - fotki typowo reprezentacyjne - i dużo ich już nie będzie - bo lalka trafia na aukcję



 - odkąd nabyłam Tonner-kę, wszędzie słyszę głosy - pozbądź się tych Barbie :) - oczywiście żartuję, bo jeszcze nie jestem na etapie słyszenia lalkowych głosów:P - ale prawdą jest, że od tego czasu pod młotek poszło kilka lalek - oczywiście są to playlinowe lalki - ta jedyna pochodzi z rodziny   Barbie Collector - w zasadzie nie sprzedawałabym jej, gdybym zbytnio nie przesadziła z zakupami w dobie chwilowego kryzysu...a za racji, że niestety do tej lalki nie czuję żadnego sentymentu - po prostu - zaspokoiłam potrzebę posiadania czegoś zwanego kolekcjonerskim - ale stwierdzam, że to nie moja bajka - ja najchętniej ograbiłabym ją z ubranka - bo uważam, że jest rewelacyjne - a to byłaby już profanacja Barbie ;) - więc wolę, żeby zagościła u bardziej godnego jej kolekcjonera:)

Nie będę się powtarzać i opisywać jak lalka wygląda, co ma na sobie itd. - za to postanowiłam poświęcić troszkę uwagi jej pudełku, pod którego jestem wrażeniem - no, może nie tyle pudełka - ile sposobu zapakowania lali. Zwykłe lalki zazwyczaj są tak zabezpieczone przed rozpakowaniem, że trzeba co najmniej pół godziny zmarnować na ich rozpakowywanie - no, a ile przekleństw przy tym pada:D 
- a tutaj - miłe zaskoczenie - sami zobaczcie, bo tak byłam zdziwiona prostotą zapakowania tej lalki, że aż porobiłam fotki:














...w sumie to pisząc posta, przyszło mi do głowy, że może lalka była już rozpakowana i zapakowana ponownie - więc jak ktoś nabywał z pierwszej ręki - to chętnie dowiem się czy ten typ tak ma - w każdym razie - jakby nie było- można;) - tak po prostu - ale jednak Mattel i spółka woli uprzykrzać swoim klientom życie...domyślam się, że po to, by nie móc już oddać lalki zakupionej pod wpływem nadmiernych lalkomaniackich emocji...bo już rozpakowana itp...:) 
 W każdym razie - mnie wkurzają te oryginalne sposoby pakowania lalek i chyba nie jestem wyjątkiem;)

Lalka ma jeszcze coś co mnie urzekło - fryzura - bo mimo, że ma na sobie tonę jakiegoś kleju - jest świetna - może dlatego, że zawsze podobały mi się fryzury a'la lata 60-te  i w ogóle ten styl... 

... z żalem się z nią rozstanę, ale czasem trzeba pomyśleć rozsądnie...a ostatnio, zbyt rzadko mi się to zdarza:)

Tak więc, ten post jest oficjalnym przywitaniem lalki w mojej lalkowej gromadce - a jednocześnie jej pożegnaniem... 



                                             * * *

4 komentarze:

  1. Lalka sama w sobie jest świetna, strój także, aczkolwiek osobiście gustuję w bardziej stonowanych kolorach:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam taki pomarańcz! Ze wsciekłych kolorów pomarańcz jest moim jedynym faworytem! lalka?!Cudowna jest!

    OdpowiedzUsuń
  3. hej
    lalka jest świetna , co do stroju i koloru to ja lubię ostre kolory ;-)
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Hello from Spain: I love the clothes in orange. The coat is very original .. Keep in touch

    OdpowiedzUsuń