poniedziałek, 30 kwietnia 2012

Pierwsza Barbie - informatyczka o imieniu Nadia

W końcu mam pierwszą Barbie - pierwszą w życiu !!! Tak, tak - spełniło się moje niespełnione marzenie z dzieciństwa - lalka Barbie - prawdziwa ;)

Laleczka pojawiała się w naszym domku z powodu dużego zakupu mebelek dla lalek. Otóż, jak już wspomniałam Igor sprawił, że wróciły wspomnienia z dzieciństwa - miałam domek dla laleczek - cudne mebelki, które na zawsze utkwiły mi w pamięci. Pomyślałam, że swojej córci też zbudujemy domek. Akurat na aukcji jakiś gość sprzedawała komplet mebli dla lalek - nie do końca zdawałam sobie sprawę jakie to jest duże ! - no, ale nic - kupiłam ! Tego dnia kiedy czułam, że przyjdzie przesyłka postanowiłam nabyć lokatorkę do na razie domku bez domku. W gorączkowych marketowych poszukiwaniach stałyśmy się z moją Viki posiadaczką uroczej Barbie, która chce być informatyczką. Jest o tyle fajna, że posiada ruchome ręce i dłonie, co sprawia, że można z nią miło spędzać czas na zabawie w pozowanie - jak widać na załączonym obrazku;)



niestety wszystkie gadżety Barbie zostały na razie schowane - jak też mebelki leżą sobie w pudłach ...

Barbie dostała imię Nadia - ponieważ u nas każda lalka ma swoje własne imię - powiedzmy, że drugie imię ;)

Wraz z pojawieniem się Barbie, wróciły wspomnienia o szyciu ubranek. Wykopałam jedną nie używaną, bo kupioną już za małą, vikową skarpetkę i szybkim ruchem nożyczek stworzyłam nową kreację dla Barbie-Nadii
Wg mnie - efekt w stosunku do nakładu pracy jest niewspółmiernie pozytywny ;) 



z drugiej skarpetki powstała sukienka w wersji maxi, ale nie posiadam już fotki:(
W każdym razie zapragnęłam szyć ubranka dla moich lal, przytaszczyłam nawet jakąś starą maszynę do szycia- niestety- albo nie umiem szyć, albo maszyna jest do niczego....w efekcie zakupiłam kilka ubranek - jak dotrą - dopiero będzie sesja - już się nie mogę doczekać;)

....a tutaj po prostu kilka fotek z wczorajszej ogrodowej sesji foto Igora - i jego pierwsze spotkanie z Rosso - czyż nie wyglądają uroczo ;)




            a tu prawowita właścicielka Igora i babcine bociany :))



                                     Igor zapewne zamarzył o lataniu;)



Jak to w życiu bywa - chłopak sparwił, że się zakochałam...w lalkach...

Na początku był Igor. W zasadzie kompletnie nie planowany.

      Wybrałam się z córeczką na zakupy w poszukiwaniu kuchennych gadżetów- oczywiście do jej kuchni, bo z kolei jej pasją stało się kucharzenie:) Przleciałyśmy jednym tchem hipermarkety i inne galerie handlowe, aż wylądowałyśmy w TKMaxx i akurat trafiłam na jakąś mega dostawę lalek- Viki po prostu zwariowała  - ku uciesze obsługi sklepu przekładała pudła z lalkami dosłownie jak w amoku - aż w końcu odkryłyśmy wielkie pudło z CJ-em . Jak tylko spojrzałam mu w oczy to się zakochałam - czegoś takiego jeszcze nie widziałam !
W dodatku dosłownie dzień wcześniej w poszukiwaniu zabawek w necie odkryłam lalki Tonners, o których przyznam nie miałam zielonego pojęcia...niestety ceny tych lalek, nie szybko pozwolą mi na zdobycie jakieś do swojej rodzącej się kolekcji lal...ale ta z BFCink była równie piękna i akurat na moją kieszeń - więc zamiast z kolejnymi garami wylądowałyśmy w domu z pierwszą lalką ...no nie do końca pierwszą, bo Viki już była w posiadaniu 3 szmacianek i dwóch bobasów - oczywiście w swoim czasie znajdzie się miejsce na tym blogu na ich skromną prezentację - w końcu też należą do tego magicznego gatunku ;)

 Jak tylko opadły emocje zafascynowania niesamowita lalką - chwyciłam za aparat i zaczęła się pierwsza sesja CJ - nazwanego przez nas Igorem ( tak na marginesie - męska wersja Viki miała mieć na imię Igor - jakby co, choć od początku wiedziałam, że to Viki:))))

Igor okazał się niesamowitym modelem



 - w ogóle niesamowite robi wrażenie jak trzyma się go w dłoniach - nigdy przedtem nie czułam tej magii przy jakiekolwiek zabawce - i tak właśnie zrodziła się moja pasja i chęć posiadania kolejnych lal...



pozostałe szalone fotki Igora z pierwszego dnia w domku :)
https://picasaweb.google.com/viollaska/Lala?authuser=0&feat=directlink

czwartek, 26 kwietnia 2012

Początek

W końcu mam wymarzoną córeczkę i w zasadzie dzięki niej mogę zrealizować swoje marzenia z dzieciństwa - lalki,a w zasadzie mnóstwo lalek :))) Pod przykrywką prezentu dla niuni zaczynam je kupować  - i tylko nie mówcie mi, że roczna dziewczynka nie potrafi bawić się Barbie;)

Chciałabym tyle napisać, że pewnie początek będzie bardzo chaotyczny, więc w telegraficznym skrócie wymienię kilka najważniejszych momentów, które zapoczątkowały moją pasję nazwaną przez mnie świadomie manią;)

Na początek cofnę się do lat przed i wczesnoszkolnych - pamiętam domek dla lalek, który robił mi tato, choć nie pamiętam lalek. Pamiętam, że z tyłu drewnianej skrzynko-półki była duża bateria- taka płaska, dzięki której w moim domku był prawdziwy prąd - wisiały maleńkie żyrandole i była co najmniej jedna lampka nocna i takie maleńkie gniazdka. Pamiętam takie szare fotele obrotowe na takiej jednej nodze- mieliśmy takie prawdziwe i jakieś inne mebelki - niestety dość szybko to wszystko się pogubiło, bo moja 6 lat młodsza siostra już nic nie pamięta z tego domku:( ...teraz po latach grzebiąc na allegro wyszukałam takie lampy jak z mojego domku i wróciły wspomnienia - zapragnęłam zbudować prawdziwy domek dla lalek dla mojej córci - czyt. dla mnie;) - i tak oto stałyśmy się posiadaczkami Mieszkania Marzeń - czyli zestawu mebelek do 6 pomieszczeń dla lalek typu Barbie. Na razie mebelki leżą w kartonie i na pewno dużo będę jeszcze o nich pisać...Dodam tylko, że dzięki mebelkom stałam się posiadaczką ( no, na spółkę z moją Viki;)  tak naprawdę pierwszej w swoim życiu prawdziwej lalki Barbie, ale o tym nieco później...

Kolejne wspomnienie to lalka - jak mama mówiła- Barbie. Oczywiście była to lalka typu Barbie. Dostałam ją na Gwiazdkę - byłam chyba w 4 klasie podstawówki. To było krótko po upadku komunizmu - w sklepach zaroiło się od kolorowych zabawek i między innymi tego typu lalek - przedtem Barbie to kojarzyłam z Pewexu, potem pojawiła się na półkach m.in. w pilskim Merkurym, ale kosztowała majątek, więc na Gwiazdkę dostałyśmy swoje własne barbie - ja dostałam laleczkę z brązowymi krótkimi włosami, a siostra cały zestaw rodzinkę  2+2. Jej mama-lalka miała taką samą twarz jak moja, tylko miała piękne długie włosy - z zazdrości o te włosy bardzo szybko namówiłam siostrę, by obcięła swojej lalce te włosy, bo tak będzie jej bardziej twarzowo - do dziś wspominamy to z uśmiechem, no siostra troszkę z żalem, bo włosy przecież nie odrosły :)
A potem zaczęło się lalkowe szycie ubranek - chyba z dwa lata się tym fascynowałam. Młodsza sąsiadka miała prawdziwe Barbie i pamiętam jak one na mnie magicznie działały - uwielbiałam się nimi bawić i marzyłam, by mieć taką własną...niestety szybko stałam się nastolatką i na długi czas zapomniałam o lalkach...aż do teraz - jak urodziła się moja córeczka i po okresie kupowania zabawek dla niemowlaków przyszła pora na poważniejsze zabawy.
Okazało się, że Viki, tak jak ja uwielbia zakupy, a z racji wieku jej ulubionym "towarem" są zabawki. Dopóki nie weszłyśmy razem w marketowe półki z zabawkami, nie zdawałam sobie sprawy z jej lalkowej pasji. To było naprawdę zabawne jak wręcz rzuciła się na pudełko z lalką Barbie po które sięgała starsza dziewczynka. Krzykiem ją odstraszyła, jakby chciała oznajmić, że to ona pierwsza ją wypatrzyła:)
 To były zakupy w TK Maxx jakiś miesiąc temu. Viki miała wtedy 14 miesięcy :)))
Wtedy nie kupiliśmy tej Barbie, bo okazało się, że w drugiej alejce było tyle lalek, że obie popadłyśmy właśnie w lalkomanię . Drogą chłodnej eliminacji postanowiłyśmy zaadoptować chłopaszka CJ z serii BFC ink. My nazwałyśmy go Igor. I to właśnie Igor uświadomił mi, że mam lalkomanię - na szczęście pozytywną - cokolwiek, by to znaczyło;)
Tego dnia zaszalałam i zrobiłam mu mnóstwo zdjęć. Czułam się po prostu szczęśliwa, ale już niedługo zaczęłam szukać dalej. Kolejnym krokiem był zakup mebelek dla Barbie. W dniu, kiedy dotarły mebelki zakupiłyśmy naszą pierwszą Barbie, a w kolejne dni kolejne lalki. Dni minęły 3 i lalki są już trzy - ale o nich to już następnym razem - i tak chyba przydłuuuuuugo już było, a chciałabym, żebyście do mnie często zaglądali.

Buziaki od Violi i Viki ;)